Ciekawe jest to, że w miarę czekania na to, co się stanie, w głowie kiełkują dwa różne plany.
Plan A zakłada, że wszystko się ułoży. P(L)an A ma sposób na to, żeby było coraz lepiej, jak nie zmarnować tego, co być może będzie nam dane. Wie, jak postępować, jak budować, jak ponownie ożywić rzeczywistość. Jak kochać, przeżywać.
Najbardziej się boję, że usłyszę, że jednak już jesteś z kimś innym.
Plan B tworzony jest równolegle. Właściwie, to powstał bardzo szybko. Jeśli Plan A się nie powiedzie, do akcji wkroczy P(L)an B. A jest bardzo krótki. Ostateczny. Zakłada tylko jedno. Nie wie tylko, czy sam go wprowadzi w życie (?) czy poszuka kogoś, kto zrobi to za niego. Skutecznie.
Witaj, Gabrielu. Niewiele czasu nam zostało...
Jeszcze dobiegnę do dna, które będzie
senną fontanną, dreszczem po krzyżu.
Na ławce, na słońcu ogrzeje kości,
zagram nimi o wszystko
i wyjdę w gęstą noc.
wtorek, 10 grudnia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz