piątek, 20 grudnia 2013

Alternatywne światy

   Dopada mnie pustka.
Pomimo prób zrobienia czegoś, co mogłoby wzmocnić nadzieję. Z jednej strony, niby idzie dobrze, na ile jest to możliwe... Skończyłem pewne dzieło. Coś chyba dużego, chyba fajnego. Zrobiłem to dla Ciebie. Zaryzykuję i dam Ci za kilka dni. I tam miałem to zrobić, niezależnie od tego, co się wydarzyło. Może tak mnie zapamiętasz.
   Z drugiej strony - niewiele mogę zrobić poza czekaniem. I właśnie to boli najbardziej. Nadzieja odpływa gdzieś w ciemny kąt pokoju, zasypana stertą zmarnowanych szans. Wszechobecna pustka wdziera sie na tyle silnie, że nie tylko zastępuje resztki nadziei, ale... już nawet nie umiem płakać.
  Jedyne, co mam, to pół paczki fajek kupionych wczorajszego wieczora. Dym wypełnia pustkę, przez co jej nie widać aż tak bardzo.

Modlę się...



Na rysunkach widzę cienie lub wspomnienie tamtych cieni
co minęły mi już dawno. Może były jakieś inne może tylko się
przyśniły lecz upartą są wciąż kartką. Gdy otwieram starą książkę
ciągle widzę tamto imię. Może kiedyś mi to minie. Kiedy umrę albo
zginę a to przecież nie to samo wszyscy umrą.  

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdzielność planów

Ciekawe jest to, że w miarę czekania na to, co się stanie, w głowie kiełkują dwa różne plany.
Plan A zakłada, że wszystko się ułoży. P(L)an A ma sposób na to, żeby było coraz lepiej, jak nie zmarnować tego, co być może będzie nam dane. Wie, jak postępować, jak budować, jak ponownie ożywić rzeczywistość. Jak kochać, przeżywać.

Najbardziej się boję, że usłyszę, że jednak już jesteś z kimś innym.

Plan B tworzony jest równolegle. Właściwie, to powstał bardzo szybko. Jeśli Plan A się nie powiedzie, do akcji wkroczy     P(L)an B. A jest bardzo krótki. Ostateczny. Zakłada tylko jedno. Nie wie tylko, czy sam go wprowadzi w życie (?) czy poszuka kogoś, kto zrobi to za niego. Skutecznie.

Witaj, Gabrielu. Niewiele czasu nam zostało...

Jeszcze dobiegnę do dna, które będzie
senną fontanną, dreszczem po krzyżu.
Na ławce, na słońcu ogrzeje kości,
zagram nimi o wszystko
i wyjdę w gęstą noc.


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Oczekiwanie...

Wciąż mam nadzieję. Myślę, że doczekam dnia, kiedy powiesz "ok, jestem gotowa spróbować jeszcze raz". Zwijam się na przemian z bólu i złości, że popełniłem błąd.

Podobno cierpienie uszlachetnia... wolałbym być chłopem pańszczyźnianym.

Ciekawe jest to, że człowiek potrafi myśleć 4 dni o tym samym i wciąż do głowy przychodzą nowe myśli. Układa się nowy plan, pojawiają nowe wnioski... Tylko po co? Pusto. Zimno. Tracę nadzieję, aby potem ją odzyskać i znów stracić

Jak liść rzucony na wiatr
płynę w powietrzu
Nie słyszę dźwięków
poza szumem 

Jeśśśśśśśśśśli.........

Boli jakby to było wczoraj

Minęły 4 dni. Tymczasem to, co czuję, nie mija. Nie słabnie. Napisałem do Ciebie, mając nadzieję, że odpiszesz. Czekam, co pół godziny sprawdzając pocztę i łykając łzy. Teraz wiem, że nie potrafię bez Ciebie żyć i że wszystko inne traci sens. Oddałbym wszystko, żeby cofnąć czas... zdążyć zareagować, powstrzymać Cię, naprawić coś, co przypadkowo nam uciekło.

Nie jem . Nie śpię. Nie chcę, żeby było za późno. Boję się jutra.


patrz nie zobaczysz jej już nigdy
więc zapamiętaj chociaż imię
żebyś już nawet przez pomyłkę
nie wypowiedział go do innej

niedziela, 8 grudnia 2013

miejsca przedmioty kształty drzwi

.... to wszystko...
Miejsca.

Wracam do domu, po pracy. Wysiadam z autobusu, sięgam po telefon, żeby jak zawsze zadzwonić do Ciebie w drodze do domu.  Odkładam go z powrotem... już nie ma sensu dzwonić

Przedmioty.

Robiłem sobie kanapki. I przypomniałem sobie, jakie Ty robiłaś.. najlepsze, jakie kiedykolwiek jadłem, Twoje bułki z serem papryką i pesto. Zawsze zabieraliśmy je w góry. Nawet drugiego dnia, po wyjęciu z plecaka, smakowały świetnie - nie szkodzi, że spłaszczone, pokruszone.

Wczoraj nie byłem w stanie zrobić sobie kawy. Kawy, którą czasem piliśmy razem i w Twoim towarzystwie smakowała najlepiej. A gdy piłem ją sam, zawsze myślałem o Tobie. Pamiętasz? kopi luwak... żarty z filiżanki...

Głupia pinezka na tablicy ogłoszeniowej.. to takie świeże, takie bliskie, kiedy przebijaliśmy paczkę czipsów, żeby zmieściła się do torebki...

Kształty.

 Twój uśmiech widzę wszędzie i tęsknię za nim bez przerwy. Czy mam go już nie zobaczyć?

Drzwi

.... do Twojego serca są dla mnie zamknięte...?

 tylko w pamięci drwiły zeń
miejsca przedmioty kształty drzwi
których nie strawił żaden żar
jak zęba ból wciąż będą ćmić





sobota, 7 grudnia 2013

Znów zima. I nie tylko.

Znasz to uczucie, gdy dzwoni telefon, chcesz odebrać, a tu okazuje się, że to... nikt ważny...?
Cholera miałem wielką nadzieję, że to Ty. Nie.. Jednak nie dane mi było nasycić ucha, mogę tylko myśleć, że może następnym razem. Tymczasem myśli wirują jak płatki śniegu rozwiane gdzieś przez przejeżdżającą ciężarówkę. Kiedyś powiedziałaś, że tiry robią jesień... dziś robią zimę. Zimno mi.

Wciąż się modlę o to żeby to nie była miłość
niepotrzebna całkiem głupia. Jak słomiany niby wdowiec
płonę krótko jasnym ogniem nie wiem czego w ogniu szukam.
Bo tu sobie tak przychodzi byle miłość partacz złodziej
nie potrafi nawet kraść. Świat wypływa gdzieś spod powiek
i przez chwilę coś wygina się za oknem przestrzeń może.

Kaloryfer ciągle zimny a za oknem jakiś inny jakby świat.
Nie wiem co tu się zmieniło może tamta jakby miłość.
Wcale nie chce mi się śmiać. Kto powstrzyma tamten deszcz
który spadł na głowy naszym snom i zbudził je.
Kto potrafi go powstrzymać zanim jutro przyjdzie zima
spójrz za oknem czarny śnieg.